środa, 12 marca 2014

Rozdział 4 „Umiesz liczyć, to licz na siebie"

Perspektywa Jasmin

      Ciszę w pokoju zakłóca grający telewizor, włączony na kolejnym z tych bezsensownych programów. Pewnie i tak nie znalazłabym nic lepszego, więc może zostać.
Obudził mnie trzask drzwi. zerknęłam na wyświetlacz mojego Blackberry, którego dostałam w prezencie od taty, za te wszystkie dni, w których nie mogliśmy się spotkać.  Dochodziła druga nad ranem.  Światło w salonie nagle rozbłysło rażąc moje oczy.
- Przepraszam... - w progu stał mężczyzna. Wyglądał na jakieś dwadzieścia pięć, może dwadzieścia sześć lat. Ubrany w ciasno przylegające spodnie i czerwoną bluzkę. - Cześć, nie wiedziałem, że ktoś tu jest. - kiwnęłam głową, na znak zrozumienia.  - Tak w ogóle to jestem John Slym.
- John - w progu pojawiła się moja matka. Skrzywiłam się.  Mogłam się tego domyślić. Jednak wróciła z nowym facetem, co wcale nie było nowością. - Tutaj jesteś. Chodźmy na górę.
- Chciałem się tylko przywitać z...
- Och, Jasmin na pewno nie będzie miała nam tego za złe. Prawda córeczko? - to zabrzmiało raczej jak stwierdzenie aniżeli pytanie, jednak kiwnęłam głową. Po chwili już ich nie było, a ja zostałam znów sama z Aferą.
Margaret - moja mama od kiedy tata nas zostawił miała ciężki okres. Przynajmniej tak mówi ciocia Mey. Twierdziła, że w końcu jej minie, jednak nic na to nie wskazuje. Ciągle nie ma jej w domu. Albo jest w pracy po godzinach... albo imprezuje  i sprowadza do domu nowych "wujków"- kiedyś tak kazała mi ich nazywać. Ale przestałam, po chyba, dziesiątym z kolei. Ci mężczyźni zabawiali w naszym życiu, trochę czasu. Każdy jednak zawsze odchodził po jakimś okresie. A Margaret ciągle sprowadzała nowych. Ciocia mówiła że brakuje jej miłości. Mówiła mi żebym częściej przytulała  mamę i przebywała z nią więcej czasu.  Jednak... każda moja próba kończyła się  spędzeniem wieczoru samotnie wśród moich pluszaków i Aferą. Zawsze wydawało mi się najgorsze to, że z imprez wracała zupełnie trzeźwa. Bo to oznaczało że robi to wszystko celowo i nie mogę zrzucić winy na wypity wcześniej alkohol.
Co do John'a, wydaje się miły. Cóż... przynajmniej chciał się przedstawić, a nie poleciał od razu do sypialni Margaret. Czuję , że może nawet mogłabym go polubić, jeżeli poznałabym go bliżej. Ale tak nie będzie. Znów przywiążę się do kogoś, a potem on zniknie z mojego życia jak Bańka mydlana. Mimo, że wiem co zaraz się wydarzy. Dźwięki, które dochodzą do moich uszu wywołują u mnie dreszcze i spazmy. Nie mogę złapać oddechu przez szloch, który chce wydobyć się z mojej krtani. Wybiegłam szybko na dwór nawet nie zakładając bluzy.
Mroźne, nocne powietrze otulało moją skórę i pomagało mi się uspokoić. Czułam pieczenie na policzkach w miejscu gdzie powoli spływały krople łez. Nie narzekam, przynajmniej pozwala mi to odzyskać resztkę utraconej świadomości. Światło z pokoju Margaret rozświetla mały ogródek. Mój Azyl. Mam tylko dwa miejsca w tym wielkim domu, gdzie czuję się bezpiecznie.  Pierwsze - to szafa w moim pokoju. jest duża, taka że nawet teraz bez problemu się w niej zmieszczę, a co dopiero małe dziecko bojące się burzy. Którym byłam... chciałabym wrócić do tego czasu i mieć takie problemy jak kiedyś.  Drugie miejsce - to właśnie ten niepozorny ogród, w którym naprawdę byłam szczęśliwa. Czułam się w nim bezpiecznie i niewinnie, zapominałam o wszystkich problemach, które mnie otaczały. Kiedyś nawet miałam tu domek na drzewie. Cóż on ciągle tu jest, tylko już tam nie wchodzę. Myślę że nawet się nie zmieszczę. Miałam wtedy dużo przyjaciół.
Dźwięki są tak głośne że dochodzą nawet tutaj. Czy już nigdzie nie ma takiego miejsca gdzie mogłabym być sama?  Mimowolnie moje oczy opuszcza kilka łez, nienawidzę ich. Wstaję szybko i już kilka sekund później jestem w moim pokoju. Zabieram szybko plecak, który spakowałam kilka godzin wcześniej i wychodzę z domu. Nawet mnie nie zauważyli. Wolę siedzieć przed budynkiem szkoły jeszcze cztery godziny, niż słuchać ich jęków. To wszystko tak potwornie boli. Ale nikt mnie nie rozumie. Dlaczego nikt nawet tego nie zauważa?
Chciałbym już nie czuć żadnych uczuć, żeby już nikt nigdy nie mógł mnie zranić.


                                                              ~~~~~~~*****~~~~~~


      Wygląda na to, że Leonie naprawdę zaprzyjaźniła się z elitą. A szczególne z Niall'em. Chociaż widać, że równie dobrze dogaduje się z Harry'm.  Na moje oko on coś do niej ma... z resztą jak do wielu innych dziewcząt wcześniej. Wolę w to nie wnikać. Jednak, na jej miejscu miałabym się na baczności. Przecież ludzie się nie zmieniają. Wiem to i nic mnie nie przekona, że tak nie jest.
 Miejsce obok mnie jest wolne. Jak zawsze na matematyce, czy każdej innej lekcji. Zastanawiam się czasami, jakby to było móc z kimś porozmawiać w czasie zajęć. Ale raczej się nie dowiem. To także jedna z tych niezmiennych rzezy. Jasmin Bailey jest niepotrzebna światu. Oddałabym teraz wszystko za choć godzinę snu. Odczuwam pieczenie oczu. Dam głowę, że są opuchnięte i zaczerwienione od łez. Muszę wyglądać strasznie... jeszcze gorzej niż zwykle. Biorąc po uwagę to że wybiegłam z domu w tych samych ciuchach, w których byłam poprzedniego dnia. Nie ułożyłam nawet włosów. Do tego cztery godziny przesiedziałam na szkolnych schodach w samej bluzie. Na szczęście im bliżej było rana, tym robiło się cieplej. Ostatnimi czasy coraz mniej przejmuje się swoim wyglądem, jest mi wszystko jedno.
Jeszcze parę lekcji zanim uwolnię się od tych wszystkich ludzi. Zanim znów będę mogła zaszyć się pod kocem i nie opuszczać go do wieczora. Jednakże dzisiaj jest poniedziałek. A to oznacza że mam dwie godziny sztuki pod rząd, w ramach godzin pozalekcyjnych. Nasza szkoła dała uczniom do wyboru kierunki zajęć pozalekcyjnych. Większość wybrała inne, dzięki czemu na zajęciach panuje cisza. to kolejny plus.  Sztuka i muzyka - to jedyne rzeczy, dla których warto żyć. Od dziecka kochałam oba jednak co do tego drugiego mam dwie lewe ręce. Nie potrafiłabym zagrać nawet na trójkącie. Jednak sztuka... malowanie, ceramika, rzeźbiarstwo są tym co kocham. Ciągle staram się walczyć, by  coś osiągnąć, żeby się wybić. Chciałabym pokazać, że coś potrafię, że jestem godna poświęcenia chociaż jednej sekundy uwagi.


                                                            ~~~~~~*****~~~~~~

Witajcie kochani. Przepraszamy, że tak dawno nic nie dodawałyśmy i za to, że ten rozdział jest dość krótki. Następny pojawi się w najbliższym czasie.

11 komentarzy:

  1. I kolejne arcydzieło nam opublikowałyście. Mimo, że krótkie to i tak zapiera wdech w piersi. Szacun.
    Cholernie szkoda mi Jasmine. Jest tak oddalona od matki, że kiedy o niej mówi to używa jej imienia częściej niż słowa "mama". To okropne, co przez nią przechodzi... Wy tak idealnie opisujecie odczucia osób zranionych jakbyście same tego doświadczyły albo znały takie osoby.

    Pozdrawiam i życzę wam weny kicie :* <3
    http://gangsterzyzprzypadku.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeju, biedna Jasmin. Strasznie mi jej szkoda :( Nie chciałabym być na jej miejscu. Jestem pewna, że jeszcze spotka ją coś dobrego i będzie naprawdę szczęśliwa. Pozdrawiam, Weronika z you-and-me-equals-we.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne...cudowne...brak mi słów, nie sądziłam, że teka jest matka Jasmin, strasznie mi szkoda tej dziewczyny, pozdrawiam i zapraszam do siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wooow. Zajebiste. Brak mi słów. życze weny ;) Piszcie dalej ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Serdecznie zapraszam na III rozdział opowiadania o nastoletniej dziewczynie :) http://milosc-wybaczy-wszystko.blogspot.com/ Pozdrawiam :>

    OdpowiedzUsuń
  6. Jasmine jest świetna. Może to dziwnie zabrzmi, ale hmm... poczułam więź z tą postacią. Po prostu ją rozumiem. I to jeszcze bardziej sprawia, że chcę czytać to opowiadanie jak najdłużej :)
    Rzeczywiście, chwile was nie było, ale na takie cudo można czekać. Powtarzam się już nie pierwszy raz, ale jesteście świetne ♥
    Wracając, jestem ciekawa co tam u Leonie. I jak się czuję zadając się z elitą szkolną. Czyżby miało ją to zmienić?
    Życzę wam ogrooomnej weny ♥
    Enjoy xx.

    OdpowiedzUsuń
  7. kolejny rozdział. świetnie wyszedł, czekam na kolejny! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. świetne <3 Czekam na next ;)
    Zapraszam , zaniedługo (może jeszcze dziś) dodam kolejny rozdział !!!:
    http://lifeisbrutal-onedirection-fanfiction.blogspot.com/
    http://nig-d-y.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Biedna dziewczyna.
    Ten facet jej matki ,nie wydaje się taki najgorszy.Może będzie fajny.
    czekam na kolejny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  10. Matko tak tej dziewczynie współczuję... Przeżywać coś takiego, a jeszcze jej mama... To naprawdę straszne..
    Ale mimo wszystko rozdział był cudoowny :P I jak spojrzycie na moje rozdziały, dojdzie do was, że jednak wcale nie krótki :P
    Nie mogę się doczekac kolejnego, ale to wiecie :*
    Zapraszam też do siebie
    P.xx

    OdpowiedzUsuń