sobota, 15 marca 2014

Rozdział 5 „Zro­zumiesz, co to znaczy mieć przy so­bie szczęście"

Perspektywa Leonie

      Długa przerwa na lunch, to najbardziej wyczekiwany, pomijając zakończenie lekcji czas w szkole. Wtedy uczniowie mają chwilę wytchnienie, od tych wykańczających przedmiotów. Najczęściej jedzą drugie śniadanie lub grają w coś na telefonach. Już powoli przyzwyczaiłam się do reguł tu panujących, chociaż muszę przyznać, że jestem tutaj dopiero cztery dni, ale jak najbardziej ten okres mogę zaliczyć do udanych. Zapoznałam się z większością klasy, do tego nauczyciele, nie zważając na moje spóźnienie bardzo gorąco mnie przyjęli. No może poza panną Cook, która mniej ładnie mówiąc olała mnie tak samo z resztą, jak innych uczniów.
     - O, jaki ładny dzionek dzisiaj mamy - oznajmił uradowany Niall. Ten chłopak coraz bardziej mnie zaskakiwał. Zawsze był taki radosny, we wszystkim potrafił znaleźć pozytywne strony.
     - Tak, poza tymi chmurami, to nawet ujdzie - wybełkotałam. Nie miałam humoru, pani z fizyki widząc moje dobre oceny z poprzedniej szkoły, wciągnęła mnie do konkursu.
     - Oj nie przejmuj się - próbował pocieszyć mnie blondyn - Ważne, że jesteśmy w jednej drużynie. Tak, to był wielki plus. Niall był bardzo dobrym uczniem, wręcz nienagannym. Do tego zawsze można było liczyć na jego pomoc. Przez te dni to z nim utrzymywałam największy kontakt. Harry również plątał się koło mnie bezustannie, lecz nie mogłam porozmawiać z nim tak szczerze, jak z niebieskookim. On żył w innym świecie, cały czas miał w głowie pomysły, jakby tu uciec z lekcji lub spisać zadanie domowe.  Zastanawiam się, dlaczego zdecydował się na liceum, pewnie rodzice go do tego zmusili.
     - Smacznego - wydusiłam z siebie, kiedy to niebieskooki wyciągnął ze swojego plecaka kanapkę.
     - Dziękuję - odpowiedział z tym swoim serdecznym uśmiechem - A ty nie jesz?
     - Jakoś nie jestem głodna - w tym momencie dało się słyszeć odgłosy kumkających żab. To mój brzuch domagał się pożywienia.
     - Tak, właśnie widzę - chłopak pokiwał podejrzliwie głową.
     - Wszystko się sypie, do tego pamięć mi szwankuje. Nigdy nie zdarzyło mi się zapomnieć kanapek. - Przeżywałam to tak, jakby kończył się świat, ale zawsze taka byłam. Z igły robiłam widły i nikt nie mógł mi przetłumaczyć do rozumu, dopóki sama się z tym nie oswoiłam.
     - To trzeba było mówić tak od razu! - wykrzyczał, podając mi jedną z estetycznie zafoliowanych kanapek. Jadłam sobie spokojnie, delektując się pysznym pomidorem i sałatą, kiedy to ktoś energicznie złapał mnie za ramię.
     - Witam i o zdrowie pytam - to był Harry jak zwykle stał z obsuniętymi spodniami, które posiadały dziwną moc, gdyż jeszcze utrzymywały się na chłopaku. Nie odpowiedziałam, nie miałam wtedy na to siły. Jego uśmiech tylko przypomniał mi o tym konkursie. Jak to jest takiego nieuka nigdy się nie uczepią, a tacy jak ja to zawsze mają przechlapane.
     - Ej no, co jest? - spytał troskliwie, a jego mina diametralnie zrzedła.
     - A nic, nie mam humoru i tyle.
     - Leonie, może wyskoczymy gdzieś po szkole? - Widząc moją zdziwienie dodał - No wiesz, dzisiaj piątek, takie dziewczyny jak ty nie mogą siedzieć same w domu, do tego jest okazja lepiej się poznać.
Nagle usłyszałam gwizd. Jakiś chłopak zza siatki próbował dać o sobie znać loczkowi
     - No to jak? - spytał odchodząc. Skinęłam głową i tak nie miałam nic lepszego do roboty..
     - No to widzimy się przed budą! - krzyknął z daleka po czym pobiegł w stronę nieznajomego. Przyglądnęłam się mężczyźnie za obszarem szkoły. Był od nas nieco starszy. Na sobie miał brązową skórę. Sam zaś palił papierosa. Kiedy Harry do niego podszedł ten wyciągnął z kieszeni mały zwitek, nie mogłam zobaczyć co to jest, gdyż specjalnie trzymał go w zaciśniętej ręce. Lokowaty odebrał przesyłkę udając, że się z nim wita. Rozmawiali przez chwilę, jednak ta wymiana zdań była całkowicie poważna. Żadnego śmiechu lub choć miłego gestu. Nieznajomy zgniótł papieros swoim czarnym traperem po czym odszedł.
      Lekcje minęły mi dosyć szybko. Cały czas myślałam o tej przeklętej fizyce, ale moje nastawienie do niej nieco się zmieniło, gdyż Niall zaproponował mi wspólną naukę. Wiedziałam, że nie jestem z  tym sama, że on mi pomoże. Jemu żaden przedmiot nie sprawiał większego problemu, ze wszystkiego był równie dobry. Nie wiem jak on to robił. Już na świecie tak jest, że jedni posiadają jakiś talent, którego ja niestety nie mam.
Przebrałam buty i wyszłam ze szkoły. Zaczęłam rozglądać się za Harry'm, lecz nigdzie go nie było. Postanowiłam zaczekać przed bramą.
Wiatr wiał niemiłosiernie, dlatego założyłam kaptur. Drzewa uginały się pod jego ciężarem, tak intensywnie, że w pewnym momencie myślałam, że zetkną się z ziemią. Stąpałam w  miejscu, by chociaż trochę się rozgrzać. Nagle poczułam czyjeś dłonie na swojej twarzy, które zakrywały mi oczy. Wiedziałam że to lokowaty. Tylko on mógł być do czegoś takiego zdolny.
     - Harry nie wydurniaj się, przecież wiem, że to ty - poczułam,  nagłe oswobodzenie. Kiedy się odwróciłam ujrzałam tego zwariowanego chłopaka, którego chyba można nazwać moim kumplem.
     - Skąd wiedziałaś, że to ja? - spytał udając, zdziwienie.
     - Odczytałam twoje linie papilarne wiesz? - Brunet zaczął się śmiać - Ojej, ale śmieszne - ostatnie słowo zaakcentowałam, kiwając zrezygnowanie głową na mojego dziwnego towarzysza - To gdzie idziemy? - spytałam ciekawa
     - Zaprowadzę cię w moje ulubione miejsce - oznajmił tajemniczo.
Zdziwiła mnie jego odpowiedź i skłamałabym gdybym zaprzeczyła, że nie czułam niepokoju. Ale przez ostatni okres polubiłam Harry'ego, nawet zapomniałam o incydencie w pierwszy dzień szkoły. Czułam, że można mu zaufać. Przecież jak to sam powiedział, każdy ma swoje dziwactwa.
Szliśmy małą ścieżką, co jakiś czas zielonooki chronił mnie przed ostrymi krzewami, zakrywając je swoim ciałem, lecz i tak nie raz poczułam na sobie nieprzyjemne ukłucia. On sam udawał, silnego, lecz wiedziałam, że kolce dały mu we znaki. Zastanawiałam się, kto normalny chodzi przez takie zarośla, ale kiedy dotarliśmy na miejsce moje spostrzeżenie na ten temat diametralnie się zmieniło. Ujrzałam małą łąkę, z pięknym widokiem na Tamizę. Teraz już rozumiałam co miał na myśli loczek. Widziałam to miejsce dopiero kilka sekund, a już wiedziałam , że mogłabym tu przesiadywać godzinami. Była tak cicho i spokojnie, wręcz idealne na rozmyślania. W oddali widać było pobłyski reflektorów samochodowych.  Czasami zastanawiam się gdzie ci ludzie podążają. Może do rodzinnego domu, do swych dzieci, by spędzić z nimi radosne chwile. A może wracają do pustego domu, gdzie oprócz latającej muchy nie ma nikogo. W tym miejscu w całej okazałości można było zobaczyć wielkie budynki Londynu, które z daleka przypominały klocki poukładane równolegle na sobie. Stałam nie poruszając nawet koniuszkiem palca, ten krajobraz był czymś co zatkało mi dech w piersi.
     - I jak, podoba się? - spytał Harry podchodząc do mnie niebezpiecznie blisko. Widząc moją zdziwioną minę dodał - wiedziałem, że ci się spodoba. Widzisz Leonie, nawet nie wiesz jak dużo nas łączy. Oboje lubimy czasami wyrwać się z tłumów i pobyć sam na sam ze sowimi myślami - popatrzyłam na niego wielkimi oczami. Taki chłopak jak on i samotność? To dwa przeciwieństwa, które nigdy nie powinny się spotkać.
     - Ta jasne - powiedziałam z ironią, po czym odeszłam od chłopaka i usiadłam na zielonej trawie. Ten jednak nie dawał za wygraną. Przykucnął koło mnie mówiąc
     - Na prawdę - Przyglądał mi się chwilę, ja zaś udawałam, że tego nie widzę  - Przychodzę tu kiedy mam wszystkiego dość. - złapał za pobliski kamień i  pod kątem rzucił na wodę, ten podskakiwał na jej tafli tak długo, dopóki nie straciłam go z oczu.
     - Nigdy nie umiałam robić kaczek - oznajmiłam delikatnie się uśmiechając. Chłopak, który do tej pory patrzył w ziemie sumiennie się nad czymś  zastanawiając uniósł głowę i spojrzał na mnie tymi swoimi zielonymi tęczówkami.
     - To proste, musisz znaleźć płaski kamień inaczej nie wyjdzie. Podszedł do mnie wręczając podłużny przedmiot - Rzuć zza ramienia o tak - w tym momencie zrobił ruch, który miałam powtórzyć.
     - To nic nie da. Mój tata uczył mnie tego setki razy.
     - Ej! - jęknął lokowaty - Nie można się tak łatwo poddawać, dawaj łapę! - uniosłam niezdecydowanie dłoń w jego stronę. Ten szybko ją złapał i energicznie mnie podniósł. Ustawił się za mną, tak by mógł mną sterować. Lekko się zarumieniłam, ale udawałam, że nie wywarło to na mnie większego wrażenia.
Harry złączył nasze dłonie, a następnie zrobił delikatny zamach. Kamień podskoczył kilkakrotnie na wodzie. Nic nie mogłoby określić mojej radości. Niby nic takiego, taka mała drobnostka, a cieszy. Podskoczyłam uradowana. Nie słysząc żadnej reakcji ze strony chłopaka, odwróciłam się w jego stronę. W tedy nasze spojrzenia się złączyły. Zielonooki stał i bez żadnego drgnienia patrzył na mnie. Ja również nie poruszyłam się choćby na milimetr. Jakaś pozaziemska siła spowodowała, że stałam osłupiała. Wyczuwając niezręczną sytuację, nerwowo odchrząknęłam i odsunęłam się od bruneta.
     - Z-z kim rozmawiałeś dzisiaj rano?- Wiem, że to głupie pytanie, ale musiałam zmienić temat, a to po prostu pierwsze co przyszło mi do głowy. Podniosłam delikatne wzrok. Harry skrzywił się nieco.
     - Z takim jednym znajomym. - po chwili na jego twarzy znów zagościł ten dobrze mi znany chytry uśmieszek. - A co? Uważasz, że jest bardziej pociągający ode mnie? - wywróciłam wymownie oczami. Tylko on mógł wpaść na coś takiego.
     - No nie wiem, może.... nie widziałam z daleka. - Harry złapał się za pierś w miejscu, gdzie znajduje się serce.
     - Auć - wyśmiałam go spojrzeniem.
      Nie chciałam dłużej prowadzić rozmowy na temat tajemniczego mężczyzny. Zrozumiałam, że chłopak nie chce o tym rozmawiać, lecz wiedziałam jedno. Ta sprawa wydawała się być bardzo podejrzana.


                                                            ~~~~~~*****~~~~~~

Witajcie. Z racji tego, że ostatnio dodawałyśmy rozdziały bardzo rzadko. Przychodzimy dzisiaj do was z piąteczką. Akcja zaczyna się powoli rozkręcać. Jak myślicie kim był nieznajomy mężczyzna przed szkołą? Pozdrawiamy :**

13 komentarzy:

  1. Świetne. Macie talent ♥ Życzę weny ;* Zapraszam do mnie: nadzieja-jestzawsze.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Ah, jak ja lubię te wszystkie zgadywanki w waszych opowiadaniach ♥
    Zakłam iż był to Zayn, lub Liam, ale za mało opisu by być czegokolwiek pewien ;)
    Harry to naprawdę ogromny dziwak, który kryje wiele tajemnic i jestem pewna, że jeszcze nie raz mnie zaskoczy. Wydaje mi się, że pierwszy raz czytam o Styles'ie w takim wydaniu. Jest to ogromny plus dla was ;*
    Do postacie Leonie jeszcze nie jestem do końca przekonana. Trudno mi jasno określić kim dla mnie jest w tym opowiadaniu. Wydaje mi się że jest to bohaterka, która będzie się zmieniać, ewoluować, także jej ocenę pozostawię sobie na później :)
    Co do samego rozdziału, bardzo mi się podobał, odpuszczę sobie punkt, gdzie wspominam o waszym genialnym stylu pisania, ponieważ uznałam, że takie powtarzanie robi się już nudne (ale zawsze będę uważać, że jesteście jednymi z moich ulubionych blogerek ♥).
    Życzę weny na kolejne rozdziały i tutaj i na waszym drugim blogu ;*
    Enjoy xx.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dlaczego ja uważam, że to jakiś diler? I to z wyglądem Zayna Malika? Świetny rozdział, naprawdę mi się podoba. Czyta się go przyjemnie. Czekam na następny! Pozdrawiam serdecznie, Weronika z you-and-me-equals-we.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Czekałam,czekałam i się doczekałam.
    Fajnie to wyszło,ale nie mam w ogóle pojęcia kim moze być ten mężczyzna :p serios :p
    czekam niecierpliwie,nie mg sie doczekać dowiedzieć kim on jest :D
    Życzę weny i radosci z pisania.
    Pozdrawiam Wigi <3

    a tymczasem zapraszam na 8 rozdział z życia Sary :*
    http://themoordeath.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak zawsze zadziwiacie dziewczyny <3
    świetny .

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytałam wasze opowiadanie ale nie komentowałam ze względu na bark czasu...mam nadzieję że mnie zrozumiecie :) Piszecie wspaniałe opowiadanie.
    Nie mogę się doczekac nastepnego rozdziału i obiecuję ze napisze komentarz co o nim sądze :)
    Rozdział był Megaaa i bardzo mi się podobał :))
    A jak znajdziecie chwilkę czasu to zapraszam do mnie :)
    http://kill-our-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Obcy mężczyzna tak? : > Tak samo jak Weronika (czytelniczka komentująca u góry), od razu pomyślałam, że to Zayn. Ale gdy skończyłam czytać to cudo, to weszłam w zakładkę bohaterów i przeanalizowałam wszystkich jeszcze raz. I teraz mam dylemat: "Czy to Zayn czy Liam?". Boże, oby nie było tak, że ja już snuję podejrzenia a tu się okaże, że to jeszcze ktoś inny XD Ale byłaby siara XD
    I wgl spotkanie Leonie i Harrego jest słodkie <3 A Harry, jak się okazuje, to nie jest beztroską, wesołą postacią, tylko skrywa jakieś "poważne" sekrety. Już nie mogę się doczekać, aż je odkryję ;)
    Pozdrawiam misiaczki ;-*

    http://gangsterzyzprzypadku.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Czekam na next , świetny rozdział ;*
    Nie mam pojęcia co to za koleś xD
    Zapraszam do mnie:
    http://lifeisbrutal-onedirection-fanfiction.blogspot.com/
    i tutaj też ;* :
    http://nig-d-y.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. OMG. NADROBIŁAM WSZYSTKIE ROZDZIAŁY I POWIEM JEDNO. CUUUUUUDOOOOO! Kto jest tajemniczym mężczyzną? Hyyym? Hyyyym? I jak mam spać w nocy xD
    A Hary i Leonie *.* sooooooo sweeeeeeet. Co takiego skrywa Harry? Bo jak widać okazał się głębszą postacią niż się spodziewałam!
    PISZCIE KOCHANE BO DAJECIE CZADU Z TYM OPO! KOCHAM WAS

    pozdrawiam, Carolina Cypher
    PS: powróciłam a wraz ze mną strazniczka-nocy.blogspot.com na której nowy rozdział czeka :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozdział jak zawsze...boski!!!! Sorki, że nie napisałam komentarza wcześniej, ale nie miałam po prostu czasu, no wiecie, czytam jeszcze inne blogi, których trochę jest...no dobra, trochę więcej niż trochę....pozdrawiam, czekam na dalszą część tej wspaniałej opowieści ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. no proszę. :) jak się ładnie rozkręciło. :3

    OdpowiedzUsuń